Don't Be Sorry My Husband And I Separated

© Shutterstock

Staram się nikomu o tym nie mówić.

Nie dlatego, że się wstydzę, ale po prostu rozmowa jest tak niezręczna, że staram się jej unikać. Czasami jednak zdarza się, że na kolację zaprasza nas para, której dawno nie widzieliśmy, i nie da się tego uniknąć.

Pośpiesznie wypowiadam słowa, mój żołądek opada nawet zanim je skończę. "Przykro mi, ale nie będziemy w stanie tego zrobić. Niedawno się rozstaliśmy."

Odpowiedź za każdym razem jest taka sama.

Cisza. Po niej następuje, "Och. Tak mi przykro."

Pozwalam ciszy wisieć przez kilka nieprzyjemnych sekund. Pamiętam, jak w przeszłości wypowiadałam dokładnie te same słowa do przyjaciół i znajomych. Wiem, jak to jest żyć w kokonie wygodnego, niezawodnego małżeństwa. Ja też miałam lata, kiedy czułam się w związku jak w domu. Z tego punktu widzenia rozstanie brzmiało jak najgorszy możliwy scenariusz. Za każdym razem, gdy patrzyłam na koniec małżeństwa, zakładałam, że jedno z partnerów jest po prostu egoistą. "Gdyby byli chętni, mogliby się dogadać" - oceniałam po cichu. I oczywiście, w mojej ocenie, "wypracowanie tego" było zawsze najlepszym scenariuszem dla wszystkich.

[recyrkulacja]

W tamtych czasach miałam luksus bycia naiwną - nie wiedząc nic o śmierci związku.

Nie obrażam się.

Większość ludzi szczerze troszczy się zarówno o mnie, jak i o mojego męża, a większość naszych przyjaciół mówi z tego kokonu miłości i komfortu. Nie chciałabym, żeby było inaczej. Cieszę się, że żyją w świecie, w którym rozłąka wciąż wydaje się najgorszą rzeczą, jaka może się przytrafić, i jestem wdzięczna, że nie mają pojęcia, co powiedzieć, bo nie wyobrażają sobie, że chcieliby być osobno.

Zwykle omijam to, posuwając rozmowę do przodu, by uniknąć dzielenia się szczegółami. Mój mąż i ja spędziliśmy 17 lat, troszcząc się o siebie nawzajem, i zgadzamy się, że nie jesteśmy zainteresowani tym, by teraz się nawzajem niszczyć. Szybko akceptuję ich troskę, ale to, co naprawdę chcę powiedzieć, to "Nie bądź".

Nie żałuj, że jesteśmy rozdzieleni.

Żałuj, że znaleźliśmy się w miejscu, w którym separacja była naszą najlepszą możliwą opcją. Nie żałuj, że zdałeś sobie sprawę, że te kokony mogą umrzeć, pomimo każdego wysiłku, by je chronić. Za miesiące, w których próbowałam gołymi rękami utrzymać ten cały wielki bałagan w kupie. Za rok, w którym oboje byliśmy niewyobrażalnie spięci i niepewni, a nikt nigdy się o tym nie dowiedział. Współczuj, że niektórych spraw po prostu nie da się rozwiązać, niezależnie od tego, jak bezinteresowni są ludzie.

Zapytaj, jak radzą sobie dzieci (lepiej, dzięki), albo zapytaj, jak idzie nasza komunikacja (bardziej zrelaksowana niż była od lat). Zapytaj, czy potrzebujemy pomocy z opieką nad dziećmi, rachunkami lub wypełnianiem luk, które zostawił drugi człowiek. Mogłabym naprawdę stać tutorial na temat instalowania nowego oprogramowania, a on nadal nie wie, jak kupować artykuły spożywcze dla jednego. Powiedz, że chciałbyś, żeby było inaczej, bo my też tak robimy.

Nie żałuj, że mieszkamy teraz w dwóch domach. Zamiast tego, żałuj, że czasami separacja jest najlepszą rzeczą.