Rozpieszczanie siebie... Wersja dla mam

Pamiętasz, jak byłaś samotną, bezdzietną młodą kobietą, która nie miała nic lepszego do roboty niż spędzanie czasu na obsesyjnym myśleniu o swoim wyglądzie i emocjonalnym samopoczuciu? Dobre czasy, dobre czasy. Wybierzmy się na spacer po uliczce pamięci i przypomnijmy sobie, jak to było rozpieszczać się wtedy, w porównaniu do teraz...

Wakacje
Wtedy: Tydzień w Cabo z dziewczynami. Zatrzymałaś się w eleganckim kurorcie lub w domku letniskowym, plażowałaś w dzień, a w nocy bawiłaś się w barach. Wróciłaś do domu z pamiątkami, oparzeniami słonecznymi, pochlebnymi zdjęciami, które zamieściłaś na MySpace i ryzykownymi historiami, których przysięgałaś nigdy, przenigdy nie opowiedzieć.
Teraz: Dwie godziny z mężem w sieciowej meksykańskiej restauracji, podczas gdy twoi rodzice niańczą dzieci. Najbardziej szaloną rzeczą, jaką robisz, jest to, że po kilku margaritach stajesz się lekko podchmielona i zatrzymujesz się w 7-Eleven po papierosy, płacąc 10 dolarów za paczkę. I to jest właśnie ta szalona część: TEN CAŁY DOLAR wydany na zachciankę!

Zakupy
Następnie: Niezliczone godziny spędzone na przeczesywaniu półek w poszukiwaniu pnących się w górę karierowiczów, modnych ubrań na co dzień i idealnej małej czarnej.
Teraz: Będąc w sklepie Target po pieluchy, przypadkiem mijasz dział z damską odzieżą. Wrzucasz do koszyka jakieś przypadkowe gówno i masz nadzieję, że będzie pasować.

Wizyta
wsalonie Wtedy: Co sześć do ośmiu tygodni spędzałaś co najmniej dwie godziny na foliowych pasemkach, brazylijskiej stylizacji i/lub modnym cięciu. Dostawałaś kieliszek wina lub filiżankę kawy bez dna, a czasami nawet decydowałaś się na masaż stóp.
Teraz: Jedyne ostre nożyczki w domu chowasz w pudełku z poduszkami maxi, a grzywkę przycinasz sobie w czasie drzemki. Na specjalne okazje kupujesz kolor w pudełku.

Mani-Pedi
Wtedy: Co drugą sobotę odwiedzałaś swoją przyjaciółkę w salonie kosmetycznym, aby uzupełnić akryl i zrobić sobie urocze malunki na dużych palcach u stóp.
Teraz: Kiedy twój mąż choć raz pcha ten cholerny wózek.

Dzień w spa
Wtedy: Dołączyłaś do kilku przyjaciółek na dzień masaży, zabiegów na twarz i wód z dodatkiem owoców. Być może nawet wykupiłaś jeden z tych weekendowych ośrodków, w których się odtruwałaś, ćwiczyłaś jogę i zgłębiałaś swoje wewnętrzne ja.
Teraz: Po tym, jak twój maluch odmawia drzemki, przywiązujesz go do fotelika samochodowego, ustawiasz radio Sirius na kanał Spa i jedziesz, dopóki nie zemdleje. Następnie zajmujesz miejsce parkingowe nad rzeką, gdzie w spokoju czytasz czasopisma, dopóki nie obudzi się 30 sekund później. Żadnej jogi, ale za to możesz się rozruszać paląc jakieś nieświeże cygara, które znalazłaś w schowku, pozostałe z zeszłorocznych "wakacji". Aha, i popijasz wodę witaminową w drodze do domu. To jest zdrowe, prawda?

Rozpieszczanie przez swoją znaczącą drugą osobę
Następnie: Twój chłopak traktował cię na dzień spa z przyjaciółmi, potem zabrał cię do eleganckiej restauracji, a następnie z powrotem do domu na noc va-va-voom seksu, tak jak lubisz.
Teraz: Ten jeden raz, kiedy twój mąż pozwolił ci wypić cztery piwa z sześciopaku i pozwolił ci zemdleć w spokoju.

Zabójczy trening
Wtedy: Godzinne zajęcia na rowerze ORAZ półgodzinny trening abs.
Teraz: Drugi dzień metody Three Day Potty Training.

Masaż
Wtedy: Szwedzki, głęboki, gorącymi kamieniami ... bez względu na to, który z nich wybrałeś, był wykonywany w cichym pomieszczeniu z przyciemnionymi światłami, kojącą muzyką i był oh-so-relaxing.
Teraz: Gdy twój berbeć rzuca tantrum, ty zręcznie drapujesz on nad twój ramieniem więc jego gniewni mali pięści pummel ten trudny dosięgający miejsce między twój łopatkami. "Tak, Mommy's sorry musisz opuścić plac zabaw, Sweetie, ale mógłbyś celować trochę w lewo?" To takie satysfakcjonujące!

Terapia
Wtedy: Twoi rodzice nadmiernie cię rozpieszczali. Albo odmawiali ci uczuć. Albo o wiele gorzej. Niezależnie od tego, Twój wykwalifikowany terapeuta pomógłby Ci przepracować Twoje problemy, a Ty stałbyś się silniejszą, lepszą osobą.
Teraz: Nie ma pieniędzy na terapię, więc zamiast tego blokujesz znajomych z Facebooka, którzy muszą się odezwać.