Dlaczego zamieniłabym swoją wymarzoną karierę na dziecko

Odwiedzając ostatnio przyjaciela w Houston, w Teksasie, uczestniczyłem w przyjęciu urodzinowym dwóch sióstr w wieku 3 i 5 lat, koleżanek z klasy dzieci mojego przyjaciela. Weszłam do kościoła z boiskiem do koszykówki, kręgielnią i mnóstwem struktur do zabawy, które zapewniły dzieciom zajęcie, na tyle duże, że rozwaliło to mój żydowski, podmiejski umysł z New Jersey.

To jest to, na co muszę czekać, powiedziałem sobie, skubiąc nuggetsy z kurczaka i obserwując małe dzieci próbujące nie upuścić kuli do kręgli na palce. Bawiłam się świetnie - tak, jestem osobą, która z przyjemnością obejrzy wszystkie zdjęcia twoich dzieci i jest bardziej niż szczęśliwa, że może spędzić wakacje grając w Candy Land i Chutes and Ladders, lub w tym przypadku, hokeja pneumatycznego - dopóki nie poszłam do łazienki. Tam, dwa dni wcześniej, odkryłam, że dostałam okres.

Pośród wszystkich dzieci wspinających się i biegających wokół, które były podekscytowane tortem urodzinowym, chciało mi się płakać. Czułam się tak, jakby mój okres chciał mnie dopaść, zwłaszcza w połączeniu z ostatnim miesiącem, w którym spóźnił się o cztery dni, wywołując moją radość, że może, tylko może, w wieku 39 lat moje marzenie o zostaniu mamą w końcu się spełni.

Najwyraźniej tak się nie stało, ani wtedy, ani teraz. Spakowałam do walizki podpaski, ale nie zabrałam ich tego dnia, ponieważ mój cykl zazwyczaj działa jak w zegarku. Tutaj zegar płatał mi figle. Trudno było mi być tak samo rozbawioną zaciętą rywalizacją o piłkarzyki czy uroczą modą przedszkolaków, jak chwilę wcześniej.

Nienawidzę wyrażenia "mieć wszystko" tak samo, jak każda inna nowoczesna kobieta, ale jedyną myślą, na której mogłam się skupić w tych chwilach po kąpieli, było to, jak pusto czuję się, mając tylko część tego wszystkiego. Obecnie wchodzę w czwarty rok monogamicznego, poważnego, wiecznego związku z mężczyzną, który troszczy się o mnie bardziej, niż mogłabym na to zasłużyć. Zredagowałam ponad 50 antologii w wybranym przeze mnie gatunku erotyki, mam dwie kolumny o seksie i właśnie opublikowałam artykuł w The New York Times, publikacji, którą czytam od czasów, gdy byłam nastolatką. W zeszłym roku zaczęłam prowadzić zajęcia z pisania online, których cena była co najmniej trzykrotnie wyższa niż ta, którą kiedykolwiek rozważałabym pobieranie opłat, gdybym to ja ustalała cenę, i wyprzedała się. Kiedy przyjaciele pytają mnie, jaka byłaby moja wymarzona kariera, odpowiadam im, że ta, którą mam teraz. Jestem niesamowitym szczęściarzem - z wyjątkiem tego, że wcale się tak nie czuję. Nie chcę rezygnować z tego, co wydaje mi się szczytem mojej kariery, ale gdyby dżin wylądował teraz przy moim biurku i zapytał, czy mogę to zrobić w zamian za zdrowego noworodka, zgodziłabym się w mgnieniu oka.

Kiedy po raz pierwszy zaczęłam zdawać sobie sprawę, że chcę być mamą, miałam 30 lat. Miałam jeszcze czas - albo tak sobie wmawiałam. Byłam zajęta rzucaniem się w wir życia redaktorki magazynu dla dorosłych za dnia i frajerki od trivii, bingo i programów komediowych nocą. Nie miałam planu pięciotygodniowego, nie mówiąc już o pięcioletnim. Teraz moje życie toczy się głównie wokół miesiączki, czuję się ponuro, kiedy nadchodzi, z nadzieją, kiedy jeszcze nie nadeszła. Trzydzieści dziewięć lat wydaje mi się niebezpiecznie blisko punktu bez powrotu, mimo że mam mnóstwo przyjaciółek, które rodziły w wieku 41, 42 i więcej lat. Mój ginekolog namawiał mnie, abym spróbowała urodzić pierwsze dziecko przed czterdziestką, i nawet jeśli nie uda mi się dotrzymać tego terminu, nie jest to moim największym zmartwieniem. Uderzenie w czterdziestkę w listopadzie będzie oznaczało wejście w nowy etap mojego życia, taki, w którym, z mojego punktu widzenia, większość kobiet, które znam, a które chcą mieć dzieci, już je mają. Jestem beznadziejnie w tyle, tak jak w liceum, kiedy byłam jedną z ostatnich moich bliskich przyjaciółek, które ukończyły szkołę jako dziewice.

Moja kariera i życie miłosne, po tym jak przez większość mojej trzydziestki balansowały na krawędzi rynsztoka, wreszcie kwitną, ale czasami widzę tylko to, czego nie mam. Nie mam dziecka, z którym mogłabym się bawić w sekwencje lub ubierać w ubrania, które chciałabym, żeby były w moim rozmiarze. Nie mam syna ani córki, dla których mogłabym planować przyjęcia urodzinowe lub dekorować torty. Żyję z najbardziej wspierającym chłopakiem, o jakiego mogłabym prosić, takim, którego bezinteresowność zadziwia mnie każdego dnia (jako jeden z przykładów, w zeszłym roku stał się tym, co żartobliwie nazywamy "pielęgniarką od tyłka" dla mnie przez tydzień, kiedy miałam ropień na, tak, tym najbardziej wrażliwym obszarze). Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak brak wdzięczności za niego, za życie, które do tej pory razem zbudowaliśmy, czy za możliwości zawodowe, o których pięć lat temu mogłam tylko marzyć.

A jednak wciąż budzę się i czuję, że czegoś ogromnego brakuje w moim życiu, co często utrudnia mi wykonywanie codziennych obowiązków, zwłaszcza gdy wychodzę za drzwi i widzę dzieci idące do lub ze szkoły ze swoimi uroczymi plecakami, albo gdy jadę do pracy i widzę, jak toczą walizki prawie tak duże jak oni sami.

To codzienna walka, by zachowywać się tak, jakbym miała mieć dzieci, i podejmować decyzje zgodnie z tym, co byłoby najlepsze dla tych przyszłych ludzi, podczas gdy ja wciąż nie jestem do końca przekonana, cyniczna, że oni kiedykolwiek będą istnieć. Czy powinnam zamówić kieliszek szampana, czy pozostać przy seltzer? Czy 100 dolarów to za dużo, żeby wydać na stanik? Czy powinnam odwiedzić przyjaciółkę w Bangkoku tego lata, czy odłożyć pieniądze na deszczowy dzień? WWAGMD (What Would A Good Mom Do)?

Ale ten cykl pytań może zamienić się w pułapkę. Zakłada on, że mamy zawsze podejmują najbardziej poprawne, starannie przemyślane decyzje dotyczące każdego aspektu ich życia, co - jak wiem po spędzeniu wystarczającej ilości czasu z moją rodziną i moimi przyjaciółmi, którzy mają dzieci - nie jest prawdą. Rozumiem to - rodzice są ludźmi z wadami, tak jak ja. Mam nadzieję, że uda mi się dołączyć do ich grona raczej wcześniej niż później, ale dopóki tego nie zrobię, moje skądinąd wspaniałe życie nadal będzie czuło się niekompletne.