Historia porodu Strzałki - poród domowy wczesnym rankiem

Historia narodzin Strzałki - poród domowy we wczesnych godzinach porannych

27 kwietnia 2018 r. - 7 dni po terminie.

Łagodne skurcze zaczęły się około 3 nad ranem, przez które udało mi się przespać. Seborn wyszedł rano do pracy, a ja złapałam mojego marudzącego 2-latka, Ziona, i zaniosłam go z powrotem do łóżka, żeby się przytulił. Zasnął z powrotem, a ja wstałam przywitana przez moją 4-letnią Shiloh. Zeszliśmy na dół na śniadanie i usiedliśmy przy ladzie, aby zjeść razem i porozmawiać. Powoli reszta dzieci zaczęła się budzić i schodzić na dół. Miałam ciągłe skurcze, które były bardzo łagodne.

Łagodne skurcze utrzymywały się przez cały dzień, zwykle w odstępie około 7-11 minut. Około godziny 14:30 mój mąż powiedział, że wychodzi wcześniej z pracy, aby wrócić do domu, a ponieważ skurcze były stałe, zadzwoniłam do mojej położnej, aby poinformować ją o postępach. Upewniła się, że jem i piję i powiedziała, że zobaczymy się później wieczorem. Nie wiem dlaczego, ale targały mną emocje i w oczekiwaniu na powrót męża do domu, położyłam głowę na poduszce w moim pokoju i płakałam. Przytłaczały mnie emocje. Może strach. Może nerwy. Ale musiałam się wypłakać. Mocno. Tylko przez chwilę. Potem podniosłam się, pomodliłam się do Boga o siłę i dołączyłam do moich dzieci na dole, by pograć w karty.

Byłam tak szczęśliwa, gdy zobaczyłam Seborna wchodzącego do domu około 15:00, a ja przygotowałam posiłek dla nas wszystkich. Po wczesnej kolacji postanowiliśmy z Sebornem szybko udać się na górę, aby spędzić trochę czasu w sypialni i przyspieszyć bieg wydarzeń. W tym momencie minęło już 12 godzin porodu, a ja chciałam się zatrzymać i skupić podczas skurczów, które obecnie trwają od 6 do 9 minut. Ponieważ był już wieczór, zdecydowaliśmy, że dzieci zostaną z nami (zamiast odbierać je od moich rodziców) i po prostu zrelaksujemy się z nimi przed położeniem ich do łóżek. Modliliśmy się i szukaliśmy Pana o siłę na ten czas, ponieważ przedłużający się poród nie jest po prostu fantastycznym doświadczeniem.

Wybraliśmy się na rodzinny spacer do parku. To było takie zabawne widzieć dzieci biegające, śmiejące się i bawiące. Zaczęło kropić, więc wróciliśmy do domu, a tata zabrał dzieci na lody. Wieczór zakończyliśmy rodzinnym seansem filmowym z "The Greatest Showman". Położyliśmy dzieci do łóżek o 20.00, a ja starałam się zachować zimną krew, bo w mojej głowie kłębiły się emocje związane z tym porodem, kiedy całowałam dzieci na dobranoc. Tak bardzo starałam się pozostać w chwili obecnej z Sebornem i dziećmi przez całe popołudnie i wieczór, ale myśli o zbliżającym się porodzie pochłaniały mnie, ponieważ nieustannie doświadczałam skurczów i czekałam, aż nabiorą tempa.

Oprócz skurczów przez cały dzień, miałam również nadmiernie luźny stolec. Przez cały dzień wypróżniałam się co około 10 minut. Przez cały dzień byłam nieustannie w toalecie i nie miałam nawet apetytu na jedzenie, ale po prostu wszystko mi wychodziło. To sprawiło, że pod koniec dnia miałem dość obolały tyłek.

Wzięłam relaksującą kąpiel z dodatkiem olejków eterycznych, podczas której moje skurcze ustały, a następnie próbowałam odpocząć w łóżku przez jakiś czas, aż do około 22:00. Skontaktowałam się z moją położną i powiedziałam jej, że nie osiągnęłam żadnego postępu w porodzie, więc zamierzam spróbować się przespać. Po odłożeniu telefonu na szafkę nocną, leżąc na boku, dostałam silnego skurczu, który pod koniec stał się bardzo intensywny i poczułam ogromne uderzenie serca, a następnie wyciek wody.

Wody mi odeszły i były żółtawo-brązowe (co oznacza, że była w nich smółka). Podniosłam telefon, aby porozmawiać o tym z moją położną i powiedziałyśmy, że pozostaniemy w kontakcie. Ze względu na tę zmianę w przebiegu porodu, postanowiliśmy z Sebornem wrócić na dół, obejrzeć razem serial i sprawdzić, czy sprawy posuną się jeszcze bardziej do przodu. Przez następne 2 godziny moje skurcze trwały w odstępie 4-5 minut, aż do około północy, kiedy to postanowiliśmy spróbować się przespać.

28 kwietnia - 8 dni po terminie

Po powrocie do łóżka naszym celem było choć trochę się przespać. Udało mi się uspokoić na tyle, że mogłam "odpoczywać" przez 10 minut, zanim musiałam skupić się na intensywnym skurczu. Po każdych 10 minutach budziła mnie kolejna fala. Nie jestem nawet pewna, jak wydajny był mój "sen" pomiędzy skurczami, ponieważ mój umysł był przytłoczony myślami. Trwało to przez 3 godziny, aż do 3 nad ranem, kiedy moje skurcze nagle stały się bardziej intensywne, trwały dłużej i były oddalone od siebie średnio o 2-4 minuty.

Musiałam wstać z łóżka i przyjąć pozycję pionową, aby móc odczuwać skurcze. Włączyliśmy nasze nastrojowe światła, włączyliśmy muzykę uwielbienia i mój dyfuzor. Seborn i ja dyskutowaliśmy o tym, czy powinniśmy zadzwonić do naszej położnej i poinformować ją o nagłej zmianie tempa, więc o 3:15 zadzwoniłam do niej i zdecydowałyśmy, że dam jej jeszcze 15 minut na ponowny telefon i sprawdzenie, czy akcja porodowa przyspieszyła. Odłożyłam słuchawkę, dostałam silnego skurczu i powiedziałam Sebornowi, że zaraz do niej oddzwonię i żeby zaczęła jechać do naszego domu.

Skurcze nadal się pojawiały i były bardzo intensywne. Jestem zagorzałą zwolenniczką pracy w toalecie. Większość mojego aktywnego porodu spędzam nad toaletą. Moje jęki stawały się coraz głębsze i dłuższe, aby pomóc mi przejść przez każdą falę. Moje położne przybyły na miejsce i po cichu zaczęły ustawiać swoje zapasy w naszej sypialni do 4:15. Wszystkie dzieci jeszcze szybko spały, a ja czułam się komfortowo wiedząc, że wszystkie są schowane w swoim pokoju i bezpiecznie czekają na przybycie siostry.

Nie wiedziałam, jak długo jeszcze będę rodzić, ale musiałam trzymać się Seborna podczas skurczów. Powiedziałam Sebornowi, że chcę, aby urodziła się przed szóstą rano, ponieważ chcę sprawić wszystkim dzieciom niespodziankę ich życia, kiedy obudzą się rano.

Po wyjściu z toalety i przejściu do naszej sypialni, stojąc na dużej podkładce, trzymałam się talii Seborna podczas każdego skurczu i patrzyłam, jak krew ścieka ze mnie każdą falą. Między każdym skurczem miałam 1-2 minuty na modlitwę, a mój poród stał się uwielbieniem dla Jezusa. To było takie spokojne uczucie. Wiedziałam, że nadejdzie kolejna fala, a ja będę coraz bliżej parcia. Przewidywałam, że będę chciała przeć, ale cierpliwie na to czekałam, ponieważ wiedziałam, że kiedy już zacznę, będę musiała przeć tak długo, aż dziecko wyjdzie.

Potem chciałam spróbować usiąść na ziemi, więc usiadłam między nogami Seborna na jeden skurcz. Nie. Przy kolejnym skurczu oparłam się na kolanach na naszej kanapie w pokoju. Nie. Musiałam stanąć na nogi i objąć męża ramionami, pochylając się do przodu. To była moja pozycja. I nadeszły kolejne skurcze. Każdy nowy skurcz powodował intensywną presję, aby przeć. Znosiłam to i parłam delikatnie, ale celowo. Zapytałam moje położne, czy widziały jeszcze jej główkę, a one odpowiedziały: "Wkrótce przyjdzie, Meghan. Świetnie sobie radzisz."

Pragnienie przyszło silniejsze i pchnęłam mocniej, przyciskając tak mocno, jak tylko mogłam. Głowa wychodziła. Musiałam przeć dalej. Musiałem złapać oddech i zrobić bardzo celowe pchnięcia. Celowe na mięśnie i siłę, żeby ją wydostać. Modląc się i pchając. W końcu jej główka była na zewnątrz. Zawsze miałam nadzieję, że moje dzieci po tej części po prostu wyślizgną się na zewnątrz, ale nigdy tak się nie dzieje. Moje parcie nie było jeszcze zakończone.

Próbowałam wypchnąć resztę jej ciała, ale była tam tak ciasna i zgrabna, że jedna z moich położnych musiała trochę zahaczyć jej ramię, aby pomóc jej się wysunąć. Po 3-4 bardziej intensywnych pchnięciach, jej ciało wyszło na zewnątrz, a ja praktycznie wyskoczyłam do Seborna, aby go przytulić i pocałować. Potem usiadłam i odwróciłam się, aby zobaczyć moją córeczkę. Była idealna. Absolutnie doskonała. To był taki cudowny i święty moment.

Siedziałam tam w spokoju wczesnych godzin porannych w naszej sypialni, czując się wzmocniona i zdolna wobec cudu, który Bóg właśnie złożył w moje ręce. Było tak wiele momentów w całym tym procesie, że chciałam się poddać, że chciałam znaleźć łatwe wyjście, ale Wszechmogący Bóg przeprowadził mnie przez to z taką łaską i wiernością.

Arrow Journey Gray Yancy urodziła się 28 kwietnia o 4:54 nad ranem.

Trzymałam ją w ramionach przez 2 godziny, siedząc na łóżku z nią wciąż połączoną pępowiną z łożyskiem. To było takie fajne patrzeć, jak moja położna wpycha całą krew pozostałą w pępowinie z powrotem do ciała Strzałki przez jej wciąż podłączony sznur. Cały poranek był taki spokojny i zrelaksowany. Siedziałam w łóżku i karmiłam ją piersią. Ona natychmiast zatrzasnęła się i karmiłyśmy piersią tam na łóżku, tak słodko zrelaksowane razem. Jedno po drugim, moje pozostałe dzieci z trudem się budziły, torowały sobie drogę do naszej sypialni i przecierały zaspane oczy, aby odkryć swoje nowe rodzeństwo. Przyniosło mi to tak wiele radości, gdy patrzyłam, jak każde z nich wpełza na łóżko i sapie z czystej radości i wdzięczności. Cenię sobie te chwile.

Po zbadaniu łożyska, Seebz przeciął strunę i trzymał się swojej nowej córeczki, podczas gdy ja poszłam i wzięłam mój bardzo oczekiwany prysznic po porodzie. Po wyjściu czułam się tak lekko i potrzebowałam zejść na ziemię i odzyskać trochę energii. Zdając sobie sprawę z tego, jak moje ciało wyeliminowało tak wiele z poprzedniego dnia, rodząc dziecko i nie będąc w stanie przyjmować dużo pokarmu w danym przedziale czasowym, moje ciało czuło się tak wyczerpane. I byłam tak wdzięczna, że jestem w domu. Wczołgałam się do mojego łóżka, cała świeża i czysta, i przytuliłam się do mojej rodziny.

Moje położne wykonały rutynowe czynności, aby sprawdzić dziecko Arrow i zważyła się na 7 funtów 9 uncji i 21 cali długości. Duża dziewczynka była wtulona w mój brzuch, ponieważ nawet w 41 tygodniu ciąży mierzyłam tylko 35. Badanie na mnie nie wykazało żadnych łez ani obrzęków. Co oznacza, że moje gojenie będzie jeszcze lepsze.

O tych chwilach poporodowych marzyłam od miesięcy. Czekałam cierpliwie, aby je przeżyć. A resztę dnia spędziliśmy na odpoczynku. drzemiąc. Podjadając. Przytulając się. Rodzina przybyła, by obdarzyć miłością ten nowy dodatek i rozkoszować się spokojem domu. Jestem tak wdzięczna za poród domowy, moje niesamowite położne i czysty cud narodzin. Bóg jest taki dobry.

Kolejne dni były spokojne, wyciszone i zrelaksowane. Moje instrukcje są w zasadzie po to, aby odpoczywać w łóżku przez co najmniej pierwszy pełny tydzień. Uwielbiam to. Pozwalam mojemu umysłowi i ciału odpocząć, podczas gdy mój mąż i rodzina wspierają ten uzdrawiający czas. Dodatkowo, dostaję tak słodki czas, aby związać się z moim nowym dzieckiem. To czysta błogość.

29 kwietnia

W drugim dniu życia Strzały zebraliśmy się wokół naszego łóżka, a mój tata modlił się o błogosławieństwo nad jej życiem, chwaląc Boga za każdą część tego, kim jest. Wszyscy modliliśmy się w zgodzie z nim, a potem mój tata i mąż namaścili ją olejkiem eterycznym z frankincense. To była piękna chwila, która miała wpływ na nas wszystkich. Bóg wprowadził to piękne błogosławieństwo do naszego życia i z pasją i celem zbieramy się, aby chwalić Go za Jego dobroć.

O autorze:

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany na meghanjoyyancy.com